Poznajmy się! Tanecznym krokiem z Marcinem Golkowskim!

Czas na kolejną odsłonę fenomenalnych osobistości z którymi współpracujemy! Tym razem wędrujemy po parkietach z Marcinem Golkowskim. Taniec budzi we mnie ogrom emocji. A łapanie ich w zdjęcia to coś co musiało się pojawić w tym cyklu! Czas więc przedstawić kogoś, kto fotografuje taniec na co dzień.

Kim jesteś? 4 słowa muszą Ci wystarczyć 🙂
Marcin: Amatorem uwielbiającym swoje hobby

Uuu, nawet ładne zdanie ułożyłeś z tego! To czas na kolejne pytania. Od jakiego rodzaju fotografii zaczynałeś? I dlaczego padło akurat na taniec? 
Marcin: Od początku fotografuję taniec towarzyski. Dlaczego? Tak wyszło. Któregoś dnia moja siostra, której życie bezpośrednio było związane z tańcem towarzyskim, zabrała mnie na turniej gdzieś do Gdyni. Na tamten czas już umiałem włączać lustrzankę w trybie A (była to Alpha 200 z systemu Sony). Później potoczyło się już samo.

Nic się nie dzieje samo! Opowiedz o swoim pierwszym ZLECENIU! 
Marcin: Pierwsze zlecenie pojawiło się po kilku latach tak naprawdę. Z początku mocno zabiegałem o możliwość samego robienia zdjęć. Publikowałem kompletne reportaże na swojej stronie i tyle.
Po jakimś czasie „ten gość z aparatem”, który kolejny raz jest na turnieju i robi zdjęcia, okazało się, że coś tam mu wychodzi i robił się coraz bardziej rozpoznawalny. Zaczęły dochodzić realizacje  sesji modowych dla producentów strojów do tańca

Repo z konkursów, czy bardziej sesje indywidualne tancerzy?
Marcin: Zdecydowanie repo z turniejów. Bardzo rzadko wykonuję jakiegokolwiek innego rodzaju fotografie, czy to sesje indywidualne, śluby, studniówki. Raz (pierwszy i ostatni) zrobiłem repo na pogrzebie. W każdym razie wszystko co jest poza tańcem wykonuję jedynie gdy „zlecający” jest całkowicie zdecydowany na moje zdjęcia.


Oj, pogrzebowa to zdecydowanie mocno wyróżniająca się fotografia. I trzeba to lubić? A przynajmniej mieć dystans do tematu. Wracając do pląsów… Howard Schatz tancerzy określił, jako “żywe dzieła sztuki”. A jak Ty postrzegasz ten świat?

Marcin: Jest coś pięknego w tym sporcie. Nie raz złapałem się na tym, że przegapiłem fantastyczny kadr ponieważ zacząłem oglądać to co się dzieje na parkiecie zamiast wypatrywać zdjęcia. Turnieje same w sobie też bywają arcydziełami pod względem realizacji scenografii czy muzyki, która zdarza się być na żywo. Ale ten świat to także ogromna liczba znajomych, z czasem przyjaciół rozsianych po całym kraju a nawet świecie, z którymi relacje wyszły daleko poza parkiet taneczny.

Czy w Twojej fotografii jest miejsce na inne dziedziny? 
Marcin: Jest, ale czysto dla przyjemności. Uwielbiam zdjęcia motoryzacji. Przez dwa sezony jeździłem na wydarzenia Drift Open i była to fantastyczna zabawa i mega doświadczenie. W każdym razie nie szukam zleceń w innych dziedzinach. Jak wspomniałem wcześniej – jeżeli ktoś do mnie przyjdzie i powie, że chce mnie na ślubie, to z przyjemnością przyjadę, w innym wypadku, kompletnie nie rozglądam się za „zleceniem”.

Fotografia konkursów to ogrom jeżdżenia… Jakie miejsce było dla Ciebie najciekawsze i dlaczego?
Marcin:  Bez dwóch zdań – Dublin w 2019, Mistrzostwa Świata WDC w tańcu towarzyskim. 4’ro dniowy turniej, rozgrywający się na dwóch ogromnych parkietach. Ale ten turniej to dla mnie były nie tylko zdjęcia. Byłem również zaangażowany przy tworzeniu całej scenografii, organizacji multimediów i nadzorze nad przebiegiem całości. Fantastyczne 9 dni w Irlandii.

Nie miewasz dość? Podróży? 
Marcin: Miewam, ale jak już dotrę na miejsce, natychmiast udziela się atmosfera, pojawiają się kolejni znajomi i jest super, aż do momentu, gdy ponownie trzeba przejechać trasę do domu. Kilometry są męczące, a kilometrów w miesiącu potrafi być i 15 tys.

Oj, faktycznie sporo! Kto jest Twoją inspiracją?  
Marcin: Nie mam, nie szukam. Jest w Polsce i na świecie kilka fajnie fotografujących taniec postaci, ale raczej nie dążę do zrobienia zdjęć jak ktoś inny. Profile instagramowe innych potrafią zarzucić jakąś inspiracją, jednak ja mam swoje wymagania co do zdjęć tanecznych i staram się ich trzymać.

A marzenia? Gdy już wyślesz galerię, odpoczywasz czekając na zamówienia. Zamykasz oczy i co widzisz? 😀
Marcin: Z marzeniami są dwie ścieżki. Te przyziemne takie jak wesoła familia, czy podróżowanie i te odjechane jak spalający hektolitry benzyny, z monstrualnym V8 Dodge Charger z lat 70, którego bulgot silnika przyprawia o dreszcze.

Licząc, że Marcin spełni marzenia i kiedyś podjedzie na kawkę wymarzonym autem, kończymy wywiad. A Was zostawiamy z piękną galerią przygotowaną przez Marcina.

Poznajmy się! Tanecznym krokiem z Marcinem Golkowskim!

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s