Zawód fotograf to z jednej strony moja pasja i sposób na życie, z drugiej sposób na biznes. Moja przygoda z fotografią, zapewne podobnie jak u Ciebie, zaczęła się od hobby i powoli przekształciła w firmę, choć stale mam nadzieję, że nie zgubiłem tego co zawsze napędzało mnie do fotografowania, czyli ciekawości świata. To właśnie ona wraz z chęcią rozwoju, pchnęła mnie w objęcia Adobe Lightroom a potem Zalamo, co znacznie zwiększyło efektywność i wydajność naszej pracy. Być może wybór tych dwóch narzędzi podskórnie jest również wyrazem tęsknoty do czasów, kiedy zaczynałem fotografować śluby. Wtedy ich obróbka trwała 3 godziny, gdyż sprowadzała się do odwiedzin w labie, selekcji na miejscu z kilku negatywów i sprawdzeniu czy laborant wprowadził oczekiwane korekty.
- fot. Kamil Głowacki
Od tego czasu zmieniła się technologia i wymagania klientów, zatem musiał się także zmienić sposób pracy. Początki mojej obróbki fotografii cyfrowej to Adobe Photoshop i ciągłe poszukiwania jak przyśpieszyć pracę: budowanie akcji, skryptów itp. Wraz z decyzją o zmianie i rozpoczęciu korzystania z LR, a tym samym zmiany workflow, kolejne sezony zaczęły przynosić oszczędność czasu potrzebnego na pracę przed komputerem, przy jednoczesnym zachowaniu jakości obróbki. Jednak nasze podejście do klienta nie zmieniło się. Nadal, podobnie jak to miało miejsce przy pracy z analogiem, to My decydowaliśmy jakie zdjęcie otrzyma klient i jak będzie wyglądał jego album. Takie rozwiązanie pozwalało zachować większą efektywność w działaniu i było podyktowane między innymi brakiem narzędzia, które pozwalałoby zoptymalizować kontakt z klientem.
Wtedy na horyzoncie pojawiło się Zalamo. Oczywiście pierwsza reakcja „arthysty” to był lęk przed oddaniem swojego „dziecka” w łapy klienta – „Nie, to jest moja wizja i moje zdjęcia. Przecież Para Młoda nie wie co im się podoba 🙂”. No może troszkę przesadziłem, ale mniej więcej takie myśli kłębiły mi się pod moją jakże bujną onegdaj czupryną :). Dwa lata trwało, aż dojrzałem do decyzji by dać Zalamo szanse i wyskoczyć ze swojej strefy komfortu ku obietnicy większych zarobków i jeszcze bardziej zadowolonego klienta :).
- fot. Karolina Głowacka
Droga zmiany workflow i dostosowania swojego myślenia oraz konkretnych procesów w LR trwała dobry sezon. Był to jednocześnie sezon pełen ekscytacji związany z poszukiwaniem nowych rozwiązań, dogadywaniem z zespołem Zalamo drobnych poprawek. Po kilku sezonach z Elą i Andrzejem kontakt z naszym klientem ślubnym jest mega sprawny jeśli chodzi o wybory zdjęć, a do tego udało się dopracować proces tak, aby część zdjęć była wybierana przez nas. Innymi słowy nic nie straciliśmy, a tylko zyskaliśmy – a konkretnie około 7 tysięcy złotych za dodatkowe zdjęcia w ostatnim sezonie. Do tego: czas ich obróbki absolutnie nie uległ wydłużeniu i nadal rzeczy z pakietu standardowego zajmują nam około 7h, a obróbka pakietów dokumentacyjnych, czyli około 500 zdjęć to 2 godziny pracy. Nic dodać nic ująć :). Ale jak to wszystko jest możliwe?
- fot. Kamil Głowacki
Podstawą sukcesu jest dobry DAM – Digital Asset Management (System zarządzania danymi cyfrowymi), czyli jeden z podstawowych elementów szybkiej i bezpiecznej pracy nad zdjęciami. W zasadzie zaczyna się już podczas zgrywania zdjęć w odpowiednie miejsce na dysku, do folderu z odpowiednią nazwą i do właściwego katalogu LR. Następnie istotne są sposoby selekcji, oznaczenia (zawsze takie same), kolejno praca z collection, smart collections, przypisywaniem słów kluczowych, wyszukiwaniem tekstu i wiele innych. A to wszystko z automatyczną archiwizacją i zamysłem, gdzie nic nie jest przypadkowe. Niestety nie mam w tym artykule jak opisać Wam całego workflow po kolei, ale chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów, które ważne są dla jednoczesnej pracy w LR i Zalamo. Tych kilka prostych rzeczy ułatwi Wam znacząco życie. Przyjrzyjmy się im bliżej.
- fot. Kamil Głowacki
Załóżmy na chwilę roboczo, że mamy kolekcję poukładanych zdjęć, które chcemy przekazać klientowi do wyboru. U nas pierwsze ok 100 to nasze portfolio, które z góry zaznaczamy w Zalamo jako wybrane. Klient o tym wie i wie również, że zdjęcia wybiera z pozostałej liczby udostępnionych plików. Dlatego u nas w katalogu LR, w collection set przypisanej do danego ślubu (lub innej sesji) znajdziecie kolekcję o nazwie „ZALAMO” ze wszystkimi plikami jakie klient otrzymuje w selekcji Zalamo. Ważne jest jednak to jak nazwiemy pliki w tym katalogu. Wszyscy przecież chcemy, żeby nasza późniejsza praca z plikami była łatwa i szybka.
- Po pierwsze, nie powinno się używać polskich znaków w nazwach plików, gdyż może to spowodować niemożność przeszukania naszej bazy zdjęć przez niektóre programy.
- Po drugie, nie powinniśmy używać spacji w nazwie to również może powodować kłopoty z użytkowaniem plików.
- Po trzecie, nazwy powinny przyrastać w sposób umożliwiający ich ułożenie przez program według nazwy z zachowaniem oczekiwanej przez nas kolejności. Czyli jeśli numerujemy pliki na przykład 4 cyframi to robimy to zgodnie ze wzorcem 0001, 0002, …, 0122, …., 2350. Popularnym błędem jest nazywanie plików w poniższy sposób 1, 2, 3, …, 11, 12, … 110, …. 1110 w takiej sytuacji pliki zaczynające się od jedynki zostaną ułożone obok siebie.
Trzymając się tych zasad otrzymujemy prosty i klarowny system nazewnictwa plików, co pozwala z łatwością filtrować nasz materiał celem wyświetlenia zdjęć wybranych przez klienta w Zalamo w naszym katalogu Lightrooma. Dla przypomnienia: robimy to klikając w interesującej nas selekcji Zalamo „eksport/eksport do LR” co spowoduje wyświetlenie się nazw plików w formie tekstowej. Należy je skopiować, a następnie aby wyświetlić wybrane zdjęcia w LR, używamy filtrowania plików po nazwie dla interesującego nas folderu, ustawiając w opcjach „filname-contains”. Jeśli nasze pliki mają indywidualne nazwy tak jak zostało to opisane wyżej, natychmiast otrzymujemy wynik w postaci wybranych przez klienta zdjęć. Jest to rozwiązanie najprostsze.
- fot. Kamil Głowacki
Oczywiście nasze workflow zakłada jeszcze właściwe poukładanie zdjęć w folderach o określnych, indywidualnych nazwach, odpowiednią strukturę folderów zdjęć po selekcji i kolejność zdjęć z uwzględnieniem tych, które będą używane w portfolio i dokładnie opisane słowami kluczowymi. To znacznie ułatwia pracę i niezmiernie ją porządkuje – dokładnie wiemy co gdzie jest i gdzie znaleźć dane zdjęcie, w którym katalogu, na którym dysku, w jakim folderze i podfolderze. Bardzo dobrze też wiemy, gdzie znajdują się jego kopie zapasowe :). Niemniej dla samej pracy z Zalamo warto pamiętać o tych kliku prostych zasadach, żeby potem nie musieć „z palca” szukać zdjęć wybranych przez klienta.
Najczęściej spotykanym błędem jest chyba pozostawianie nazw plików jakie generuje aparat. Oznacza to, iż pracując tylko na jednym body i wykonując 3500 tysiąca zdjęć na zleceniu już po trzecim ślubie uzyskujemy pliki o tej samej nazwie co zdjęcia z pierwszego zlecenia. Dzieje się tak dlatego, że numeracja zdjęć w aparacie najczęściej resetuje się po liczbie 9999 i zaczyna „liczyć” od nowa. Jeśli pracujemy na dwa body i nie spersonalizowaliśmy swoich puszek pod kątem nadawania indywidualnej nazwy może się zdarzyć, że bardzo szybko pojawiają się 4 pliki o tej samej nazwie. Jeszcze trudniejszą sytuacją jest, kiedy aparaty resetują się w nieco innym czasie i tak w trakcie jednego ślubu otrzymujecie zdjęcia z przygotowań i oczepin o tej samej nazwie w ramach jednego zlecenie. A zatem do boju!
- fot. Karolina Głowacka
Jakie są zatem możliwe scenariusze pomyłek w systemie, gdzie używamy LR i Zalamo?
Scenariusz 1
Sytuacja: fotograf korzysta z nazw plików przydzielonych przez aparat, w ramach jednego zlecenia nazwy się nie powielają, ale w ramach wszystkich zleceń znajdujących się w katalogu LR występuje sytuacja dublowania nazw.
Wykorzystując wówczas jedynie kryterium nazwy pliku otrzymamy wynik pokazujący wszystkie zdjęcia z katalogu LR o wyszukiwanej nazwie. Rozwiązaniem tego problemu może być zawężenie przeszukiwania zdjęć do tych znajdujących się w folderze ze zleceniem (pamiętajmy o rozróżnieniu katalogu i folderu, które dla LR jest istotne). Możemy to wykonać na dwa sposoby:
a) Używając „smart collections”. Aby je wykorzystać do tego działania najpierw w menu tworzenia smart collection określamy kryteria filtrowania wskazując folder, który będzie filtrowany oraz w kolejnym punkcie podając nazwy zdjęć skopiowane z panelu klienta. Jako wynik otrzymujemy gotową kolekcję zdjęć wybranych przez klienta. Swoją drogą, pamiętajcie też, że smart collection możemy używać jako zaawansowany filtr, który odpowiednio napisany będzie mógł na przykład śledzić postępy w naszej obróbce, jak również będzie wskazywał ile pracy jeszcze przed nami i czy może warto wyłączyć FB 🙂
b) Podświetlając odpowiedni folder i przeszukując zdjęcia. W tym rozwiązaniu zaczynamy od ręcznego wybrania folderu, który zawiera zdjęcia z konkretnego zlecenia, następnie używając filtra text z górnego paska, filtrujemy nasze zdjęcie. Otrzymany wynik musimy zapisać w postaci zwykłej kolekcji aby nie musieć powtarzać czynności filtrowania za każdym razem, kiedy będziemy potrzebowali dostępu do tych konkretnych zdjęć. Jeśli nie otrzymacie żadnego wyniku sprawdźcie czy w ustawieniach preferencji filtra nie jest zaznaczona opcja „contains all” oznacza to wówczas, że LR będzie starał się odnaleźć plik, który w swojej nazwie zawiera wszystkie skopiowane z Zalamo nazwy. Prawidłowym ustawieniem jest tu ustawienie „contains”.
Scenariusz 2
Sytuacja: fotograf korzysta z nazw plików przydzielonych przez aparat,w ramach jednego zlecenia nazwy się powielają.
W takiej sytuacji po zastosowaniu jednego z rozwiązań ze scenariusza 1 otrzymamy wynik zawierający wszystkie pliki o danej, powielonej nazwie.
Niestety rozwiązaniem jest jedynie „ręczne” sprawdzenie, które zdjęcia klient realnie wybrał w swojej galerii.
Scenariusz 3
Sytuacja: fotograf korzysta z nazw plików przydzielonych przez aparat, w ramach swojego workflow fotograf zmienia nazwy plików na sekwencyjne według modelu 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, …, 11, 12, 13, … 111, 112. Dla każdego zlecenia.
Przy takim postępowaniu jeśli będziemy chcieli skorzystać z możliwości filtrowania zdjęć po nazwach wyeksportowanych z panelu Zalamo przy użyciu smart collection czy zwykłego filtrowania, otrzymamy wynik w postaci wszystkich zdjęć, które w swojej nazwie zawierają na przykład 1. Co oznacza, iż szukając zdjęcia o numerze 1 otrzymamy także jako wynik zdjęcia o numerach, 11, 12, 13, …, 21, 111, 112 itp.
Rozwiązanie to nigdy nie używać takiego wzoru nazw plików. Jest on zupełnie nie przydatny jeśli weźmiemy pod uwagę zarządzanie naszymi danymi :). Jeśli właśnie zaczynacie i tak macie nazwane zdjęcia które chcecie wysłać w selekcji do klienta aby dokonał wyboru to zmieńcie to natychmiast. Inaczej czeka Was ręczne zaznaczanie wybranych zdjęć w LR.

Opisane przeze mnie sytuacje to dość częste przypadki błędów w workflow i braku spersonalizowanego pod siebie systemu zarządzania danymi (DAM). Jeśli pracujecie dla wielu klientów i wykonujecie w ciągu roku dziesiątki tysięcy zdjęć, to z pewnością potrzebujecie dobrego sytemu do zorganizowania Waszej pracy. Dla nas takim system od lat jest Adobe Lightroom, który łączy w sobie możliwości obróbki zdjęć z bazą danych służącą do ich katalogowania, oraz Zalamo, które pozwala nam w szybki i przyjemny sposób przesłać zdjęcia do naszych klientów, a następnie łatwo je zidentyfikować aby przystąpić do dalszej obróbki. Że o dodatkowych zarobkach i oszczędności czasu nie wspomnę :).
Autor: Kamil Głowacki www.lightroom.ukrytewkadrze.pl
Od lat prowadzi szkolenia z Lightroom.
Fotografuje.
Eksperymentuje jak rozwijać się w branży jaką jest Fotografia.